niedziela, 1 czerwca 2014

Bałkany 2014 - Dzień 8 - Przez Grecję do Aten - Meteory, Zatoka Eubejska

O Meteorach przeczytać można z pewnością w każdym przewodniku o Grecji, także w internecie informacji na ich temat jest co nie miara. W związku z tym nie będziemy tutaj powielać informacji na temat historii monastyrów, każdy z łatwością jadąc czy chcąc dowiedzieć się czegoś znajdzie to czego potrzebuje. Nie zmienia to faktu, że trzeba jednak parę słów napisać. 
Na początek camping - http://www.campingkastraki.gr/en/. Śpimy pod samymi klasztorami, warunki bardzo dobre, jest wi-fi, miejsce przy stołach by usiąść, knajpa i sklep ze świeżym chlebem rano a także basen. Zrywamy się szybko, by uniknąć szykującego się upału (w końcu jest naprawdę ciepło!) i ruszamy autem na jeden z parkingów przy największym klasztorze. Monastyrów jest w sumie sześć, ale nie jesteśmy Japończykami, biegającymi i zaliczającymi kolejne atrakcje. Wybieramy dwa i to jest nasz max.
Poranny widok z campingu dodaje motywacji by wyruszyć, więc jedziemy samochodem na parking przy największym z klasztorów:

Widok z parkingu przy Wielkim Meteorze na Klasztor Waarlama:



Wielki Meteor:


Pierwszy zwiedzany klasztor to Wielki Meteor, największy z klasztorów. Megalo Meteoro rzeczywiście jest spory, zajmując cały szczyt jednego z wyższych piaskowcowych ostańców. Klasztor Przemienienia Pańskiego (taką nosi bowiem oficjalną nazwę) założony został w XIV wieku przez prawosławnych mnichów. Prowadzi do niego 115 wykutych w skale schodów. W środku znajdujemy niesamowicie zdobone ściany, przedmioty kultu i codziennego użytku, mnóstwo wyposażenia i niesamowity klimat, z jednej strony celowo podsycany przez gospodarzy, z drugiej na pewno uatrakcyjniajacy wizytę. Drugi odwiedzony przez nas klasztor to Waarlam, także atrakcyjnie wyposażony, trochę mniej tłoczny tego dnia, ale też sporo mniejszy niż Megalo.




A tutaj pokazano sposób, w jaki dostarczało się - i czyni to nadal - żywność i inne przedmioty do jednego z klasztorów. 
To co zachwyca przy okazji wizyty w monastyrach to krajobrazy. Meteory to wszak klasztory zbudowane na szczytach piaskowcowych ostańców - w dole mamy zatem równinę z Kalampaką, a po drugiej jej stronie wyższe i bardziej "bałkańskie" pasma górskie. Całość - przy dobrej pogodzie - daje kilkadziesiąt kilometrów widoczności i zapiera dech w piersiach. Zresztą po raz kolejny podczas tej wycieczki.

Na koniec kilka uwag praktycznych 
- klasztory są niekiedy zamknięte w różne dni i godziny - warto sprawdzić i zaplanować wcześniej wizytę
- każdy klasztor jest osobno płatny
- warto pójść rano - mniejszy tłok. 
- kolejna rzecz to strój - Panie obowiązkowo zakryte nogi i ramiona (można wypożyczyć za drobną opłatą chustę), Panowie w także w długich spodniach. 
Podkreślam po raz kolejny - piekna meteorów nie da się oddać na zdjęciach, mogą jednak Was zachęcić do wizyty. Dla nas - każdego z czwórki - na pewno monastyry były TOP 3 tej wycieczki, jeśli nie numerem jeden. 

Zmęczeni zwiedzaniem i mając w planach podróż do Aten przez pół Grecji, jedziemy nad morze. Pogoda też sprzyja - jest naprawdę gorąco. Zjeżdżamy z autostrady i trafiamy do wioski Kamena Vourla. Jedziemy nadmorskim bulwarem i stajemy pod jedną z knajpek, 20 metrów od morza. Jak widać na poniższych obrazkach - plaża należała do nas, choć w restauracjach tuż obok siedziało sporo osób. Chyba jednak początek czerwca to dla Greków termin raczej nie odpowiedni na morskie kąpiele. Dla nas woda była przecudna, ciepła, ze sporą dawką fal, błękitna, przejrzysta i bardzo słona - dotarliśmy wszak nad Morze Egejskie.






Po plażowaniu pakujemy graty i jedziemy do stolicy - znów autostrada, w mieście jesteśmy już po zmroku, ale przy pomocy gpsa i języka odnajdujemy jedyny ateński camping.

Trasa dzień 8

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz