czwartek, 5 czerwca 2014

Bałkany 2014 - Dzień 12 - Delfy i na północ....

Campingi (i same Delfy) leżą dosyć wysoko i nad ranem jest po prostu zimno. Na szczęście bardzo szybko wstaje słońce a niebo jest niemal bezchmurne, co motywuje do wstania. O 10.00 rano jest tak gorąco, że nie da się wytrzymać - chyba zaczyna się w Grecji lato....

Zaczynamy od bardzo dobrze wyposażonego i ciekawego muzeum. Obok ateńskiego jest kolejnym must see i - pomimo że mamy już trochę dosyć starożytnych rzeźb i ruin po kilku dniach ich ciągłego zwiedzania - z chęcią przechodzimy przez kolejne sale.


Dalej idziemy w kierunku wykopaliski, zajmujących olbrzymi teren na zboczu okolicznego wzgórza. Ścieżka wspina się po kolejnych partiach dawnego miasteczna. Całość jest zachowana niekiedy bardzo dobrze i wypada polecić Delfy każdemu miłośnikowi starożytności. Nie ma tutaj aż takiej mnogości jak w Atenach, ale Delfy jako całość prezentują się znakomicie. Mijamy zatem kolejne, nieźle opisane części dawnej osady, kolejne fundamenty zabudowań, świątynie, by na górze dojść do wbitego klinem między skały amfiteatru, a nad nim wspiąć się jeszcze do bardzo dobrze zachowanego stadionu. 






Delfy są także przepięknie położone, serwując zwiedzającym także stromą wspinaczkę, ale w zamian dając przepiękne widoki. W górze drzew już prawie nie ma, sporo jest za to skał i górskiej suchej roślinności. Z kolei w dole przepięknie zieleni się dolina a wokół jak okiem sięgnąć górskie szczyty. 


Amfiteatr:


Stadion:

Temperatura zbliża się chyba do 40 stopni - tak gorąco chyba jeszcze nie było podczas tej wycieczki, kończąc zwiedzanie jeszcze przed południem jedziemy nad morze na południe, pomimo że to w przeciwną stroną, niż nasz docelowy kierunek. Chcemy jednak skorzystać jeszcze z pogody, zwłaszcza że dziś do wieczora mamy do przejechania pół Grecji. 
Po drodze natykamy się na widok znajomy już z innych państw bałkańskich:


Mijamy Iteę (przemysłowe miasto, port), starając się odjechać choćby do następnej zatoki. Kierujemy się na południowy zachód i jeszcze przed Galaxidi znajdujemy idealne miejsce. Auto zostawiamy po drugiej stronie drogi, która biegnie 15 m od brzegu morza. Na szczęscie ruch nie jest tutaj zbyt duży i nie przeszkadza nam w plażowaniu. Ponownie - plaża jest pusta, morze czyste a słonce przypieka niemiłosiernie, czyli jest tak jak być powinno. 


Widok na górskie szczyty wokół Delf, dobrze widoczna łacha śniegu:

Dalej jedziemy na Riwierę Olimpijską - tam planujemy ostatni nocleg (ostatecznie lądujemy - i polecamy to miejsce - http://camping-arion.gr/en/)

Trasa dzień 12

1 komentarz:

  1. Też byłam w Delfach kliknij tu . Naprawdę polecam miejsce, mile je wspominam, a teraz czytając twój wpis przeniosłam się tam z powrotem

    OdpowiedzUsuń