wtorek, 3 czerwca 2014

Bałkany 2014 - Dzień 10 - Argolida - Mykeny i Nauplion

Ateny żegnają nas porannym deszczem, ale co tam... Jedziemy na południe, licząc, że zostawimy go gdzieś po drodze. Mijamy potężny port w Pireusie, przekraczamy autostradą Kanał Koryncki (więcej w kolejnym dniu) i już jesteśmy na Peloponezie. Kierujemy się na Mykeny, gdzie chcemy zobaczyć pozostałości najstarszej z greckich cywilizacji.

Dobrze oznakowana droga prowadzi do parkingu, skąd można podejść do leżacych po obu jej stronach wykopalisk. Najpierw kierujemy się do Skarbca Atreusza (zwanego również grobem Agamemnona), który robi niesamowite wrażenie - wielkie głazy ułożono tutaj w kształcie ula, tworząc tolos - już sama droga do grobowca robi wrażenie, ale trzeba wejść do środka by poczuć prawdziwą potęgę tej starożytnej budowli.


Następnie idziemy do samej twierdzy w Mykenach. Dzisiaj niestety z olbrzymich "cyklopowych" murów pozostały przeważnie ruiny. Największe wrażenie robi całość widziana z góry - dostrzec można, że budowano rzeczywiście z rozmachem. 




Typowo greckie krajobrazy - góry, morze, drzewa oliwne


Zejście do podziemi:


Jak podsumować Mykeny? Oczywiście trzeba do nich zajrzeć będąc w pobliżu, jednak z pewnością nie należą do najbaardziej widowiskowych miejsc w Grecji. Zwiedza się jednak dosyć sprawnie i szybko, a nastrój w Grobowcu Agamemnona jest naprawdę niezwykły.

Jedziemy dalej - do Nauplionu. Pogoda niestety niesprzyjająca. Na niebie dominują ciężki, stalowe (i deszczowe chmury), choć jest bardzo ciepło. Nauplion leży na wybrzeżu Argolidy i jest najmniej greckim z odwiedzonych przez nas miasteczek. Wąskie uliczki i rynek bardziej kojarzą się z wybrzeżem Dalmacji, z kolei samo nabrzeże uparcie przywołuje w pamięci myśl o Karaibach. Miasto było pierwszą stolicą nowożytnego państwa greckiego, jednak dziś pozostaje raczej senną turystyczną i wypoczynkową mieściną. 3 czerwca jest niemal puste, co widać na poniższych zdjęciach, co jednak wcale nam nie przeszkadza przejść się po uroczej starówce i raczej przemysłowym, portowym nabrzeżu. 








Nauplion przez wiele lat był trudną do zdobycia twierdzą, o czym świadczą pozostałe do dzisiaj dwie twierdze. Pierwsza to Bourtzi - malowniczo położona na wyspie u wejścia do portu, na którą ostatecznie nie decydujemy się płynąć. Druga - Palamidi - jest nieporównywalnie większa, złożona z 7 fortów i góruje zarówno nad Nauplionem jak i całością okolicy. Nie trzeba chyba mówić że trzeba wejść po prawie tysiącu schodów licząc od miasta by popatrzeć na nie z góry i po prostu się zachwycić. Warto wejść do samej twierdzy (jest to muzeum) przede wszystkim ze względu właśnie na widoki wokół niej. Poza tym podziwiamy mury i sam rozmiar kompleksu panującego nad miastem. Z góry sa się także dostrzeć przepiękną plażę, położoną na tyle półwyspu na którym leży miasto i do której ostatecznie schodzę, by się pokąpać. Nadciaga deszcz, więc nie ma na plaży nikogo, woda jest bardzo ciepła w kontraście do oziębiającego się powietrza. 











Uciekamy z Nauplionu w deszczu. Na dziś mieliśmy zaplanowany odpoczynek na plaży, więc z niego nici. Nie pozostaje nic innego jak znaleźć nocleg - na campingu w Drepano nie ma zatłoczenia, choć trochę gości już jest. Przeważnie starsi Niemcy, Holendrzy, w każdym razie ludzie z Europy Północnej. Do plaży mamy 100 metrów, deszcz ustaje jak przyjeżdżamy. Pomimo że nie jest już ciepło, korzystamy z uroków plaży i faktu, że ponownie jesteśmy na niej absolutnie sami. Widok pustych plaż będzie jednym z charakterystycznych dla tego wyjazdu. Nie mamy w zasadzie nic przeciwko temu..



Trasa dzień 10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz