poniedziałek, 26 maja 2014

Bałkany 2014 - Dzień 2 - Boka Kotorska i w głąb lądu….


Wstajemy wcześniej – na dziś plany ambitne, a czasu zawsze brakuje. Regulujemy należność u właściciela (cena ok.5-7 Euro na osobę) i idziemy nad morze na śniadanie. Puste stoliki, które bierzemy za campingowe okazują się być częścią kawiarenki – po prostu przyszliśmy przed jej otwarciem, ale kelnerka nie ma nic przeciwko naszemu śniadaniu tam, my by być w porządku zamawiamy u niej poranną kawę, na której mieszkańcy Bałkanów znają się najlepiej na świecie. Jak każda późniejsza – jest mocna, gęsta i pyszna. Będąc na Bałkanach nawet ludzie pijący tylko rozpuszczalne świństwo stwierdzają że kawa po turecku to jest to!


Tak czy inaczej kawa na plaży i śniadanie nad samym morzem to dobry początek dnia. Jedziemy do Kotoru, gdzie jest już mocno turystycznie i tłoczno, choć bez trudu szybko znajdujemy miejsce parkingowe, za jakąś drobną opłatą na prywatnym parkingu. 

Stare miasto w Kotorze to niewielki obszar na planie (z grubsza) trójkąta, wbity klinem pomiędzy morze i góry, w miejscu gdzie dało się mieszkąć na fragmencie płaskiego terenu. Położenie Kotoru mówi wszystko - na samym końcu zatoki (boki), otoczony z pozostałych stron wysokimi górami jest jednym z najpiękniej umiejscowionych miast nad Adriatykiem. Sama starówka - pomimo że porównywana z dubrownicką, nam bardzej kojarzyła się z miastami zakładanymi przez Republikę Wenecką w Istrii. Tak czy inaczej jej miejsce na liście światowego dziedzictwa UNESCO nie jest przypadkowe - wąskimi uliczkami można chodzić godzinami, odwiedzając jedną czy drugą knajpkę co jakiś czas. Kotor jest poza tym znacznie mniej spenetrowany przez turystów niż miasta Chorwacji, więc jest tam po prostu mniej tłoczno. Warto zajrzeć także do tutejszej katedry, z ciekawymi zbiorami w środku czy do kilku mniejszych kościołów. Robimy to by poczuć klimat Bałkan i wejście w strefę innej religii - w Czarnogórze wszak dominuje już prawosławie. 


Niemniej miasto to nie wszystko - wspinamy się murami na pobliską twierdzę - przez lata strzegła ona miasta, skutecznie pozwalając rządzić Wenecjanom na tym skrawku nabrzeża i broniąc miasta przez Turkami Osmańskimi. Po drodze oraz z samej twierdzy (która jest dziś już tylko ruiną) widoki oszałamiają - pod nami stare miasto, dalej nabrzeże z palmami, olbrzymi statek pasażerski, który właśnie wpłynął do portu. No i pofałdowana Boka Kotorska, otoczona zewsząd przez majestatyczne góry. Ten widok każdemu pozostaje w pamięcii i jest bezsprzecznie jednym z najlepszych w całej podrózy. Z żalem schodzimy w dół i wracamy do auta. 

Po drodze jeszcze zakupy na nadmorskim bazarze - będąc na południu zawsze zmieniamy dietę - owoce są tak dostępne i po prostu tanie, że grzechem jest nie korzystać!

Z Kotoru wyjeżdżamy do Perast - niewielkiego miasteczka portowego na brzegu zatoki. Obowiązkowa kąpiel - woda całkiem ciepła, choć zatoka ma w najgłębszymi miejscu 60 metrów w dół. Obiad nad morzem po kąpieli smakuje niesamowicie. Po nim ruszamy na krótki spacer po miasteczku - dziś jest to raczej zapomniana wioska, rzadko odwiedzana nawet przez turystów, pędzących obok do Kotoru lub Risan, ale spacer nabrzeżem jest bardzo przyjemny. Wracamy do auta i żegnamy na dwa dni morze, kierując się w głąb lądu....


UWAGI DO TRASY

1. Pomiędzy Risanem a Niksicem jest świetna, niedawno oddana (odremontowana) droga, której nie pokazuje google - należy jechać za znakami. Trasa ta jest chyba najbardziej malowniczą drogą jaką jechałem do tej pory w życiu, zwłaszcza moment wyjazdu do doliny w której znajduje sie Niksić - zjeżdża się z gór a po horyzont widać inne pasma górskie.

2. Za Niksicem jedziemy do granicy (na Sarajewo lub Plużne) i dopiero po kilkudziesięciu kilometrach skręcamy na Žabljak (też są znaki), nie jedźmy najkrótszą, ale starą, dziurawą i nieciekawą drogą przez Śavnik.

W Žabljaku jesteśmy wczesnym wieczorem i z chęcią pijemy piwo i raki domowej roboty, zaserwowaną nam przez gospodarcza - Rajo Obradovića. Na koniec dnia jeszcze idziemy do centrum, by poszukać taksówki na jutro i kładziemy się spać o rozsądnej porze. Po drodze widzieliśmy zaśnieżone szczyty Durmitoru - jutro na pewno będzie ciekawie....



26.05.2014










































Brak komentarzy:

Prześlij komentarz