niedziela, 21 września 2014

Bieszczady 2014 - Dzień 2 - Połoniny Wetlińska i Caryńska

Drugiego dnia meldujemy się rano ok 8.30 na skrzyżowaniu. Lokalny busiarz organizuje sieć transportów - do Wołosatego dojechać najprościej, kolejne busy odjeżdżają na północ lub tylko do Berechów, więc czekamy aż zbierze się wystarczająca liczba chętnych osób, Trwa do z pół godziny, ale w końcu jedziemy. Pogoda jakby zapomniała o wczorajszej katastrofie - niebo błękitne, trochę białych szybko płynących chmurek, aż chce się wędrować. 





Stromym leślnym podejściem wchodzimy na Przełęcz Orłowicza, gdzie znów wita nas trochę chmur, które całkowicie przysłaniają szczyt Smereka, z którego zdobycia w związku z tym rezygnujemy, kierując się na Połoninę Wetlińską. 


Smerek:











Pogoda jak w kalejdoskopie - na szczycie połoniny trochę słońca i wspaniałe widoki, z kolei tuż przed Chatką Puchatka łapie nas deszcz. Chowamy się w środku - w niwielkim schornisku bez prądu jest bardzo tłoczno i ciasno. Pada mocno, więc liczymy na to że nie może tak intensywnie lać długo... Nie tylko my zresztą, wszyscy zdaje się czekają na koniec deszczu. 


Po około godzinie ruszamy dalej - deszcz ustał i szybko się wypogadza. Przed nami połowa dnia i od razu miła niespodzianka na szlaku - natykamy się na pierwszą tego dnia salamandrę, później widzieliśmy ich jeszcze kilka.



Schodzimy w dół do drogi, którą jechaliśmy rano i w Brzegach Górnych mijamy zarośnięty cmentarzyk, znów zaczynając się wspinać. 



Podejście jest trochę krótsze niż to poranne, ale wciąż żmudne, no i jesteśmy już zmęczeni, więc na szczyt Połoniny Caryńskiej wchodzimy zziajani. Ponownie witają nas chmury,....


Tym razem jednak pogoda sprzyja i w miarę jak wchodzimy na najwyższy punkt Caryńskiej (1239 m n.p.m.) robi się coraz ładniej, wiatr przewiewa cumulusy, które zapełniają niebo na północ od nas nad niższymi partiami Bieszczadów. Ciesząc oczy widokami idziemy połoniną w kierunku Ustrzyk Górnych, chcąc zdążyć przed ciennością, co jednak nie udaje się, bowiem ostatnie pół godziny pokonujemy już przy świetle czołówek. Jedyne co nas niepokoi to potężne burzowe chmury kłębiące się za pasmem Wielkiej Rawki i przesłaniające też (ponownie) Tarnicę. Jak się okazało, niepokój był słuszny, bowiem następnego dnia chmury przyszły do nas.Ale to dopiero następnego dnia - naszym zdaniem, choć jest to niewątpliwie też skutek pogody, rzeczywiście Połoninę Caryńską uznać można za najpiękniejszą w Bieszczadach. Niemniej, aby to stwierdzić, odwiedzić należy przecież także inne...















Długość trasy - 21 km, trasa dosyć wymagająca (2 pełne podejścia na każdą z połonin), konieczność zorganizowania transportu

Trasa wycieczki

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz