To już ostatni dzień urlopu. Decydujemy nie wchodzić na szczyt - jest tam dużo śniegu, a my jesteśmy po prostu zmęczeni. Śpimy przy samej plaży, wieczorem sączymy na niej wino, by o 4 rano wstać i obejrzeć wschód słońca. Następnie przez cały dzień leniuchujemy i odpoczywamy, myśląc o jutrzejszej podróży. Plaża jest świetna - piaszczysta, szeroka, bez tłoku (dla Greków nadal jest za zimno?). Z morza doskonale widać zaśnieżony szczyty, podczas gdy u nas jest prawie 40 stopni w słońcu. Szkoda że to już koniec...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz